Gotuję, by się odżywiać. Odżywiać swoje ciało, umysł, duszę. Składniki i przyprawy wybieram z dużą starannością. Gdziekolwiek nie jestem zawsze szukam lokalnych rolników, sklepów z ekologiczną żywnością. Ważnym elementem w mojej kuchni są przyprawy. Używam ich najczęściej intuicyjnie. Tak jak czuję. Zgodnie z tym czego mój organizm w danej chwili potrzebuje. Mam różne etapy lubowania się w jakiejś przyprawie, często zależy to od pory roku. W tej chwili (zimą) jest to imbir, kardamon, cynamon. Wcześniej było oregano, cząber. Zawsze kurkuma.
Dziś sięgnęłam do książki
"Przyprawy, które leczą" Karoliny i Macieja Szaciłło, aby sprawdzić co autorzy piszą o oregano.
Dużym zaskoczeniem było to, że w tak przystępny sposób można przekazać wiedzę z historii medycyny, ziołolecznictwa, ajurwedy, zastosowań praktycznych w kuchni. Bo oprócz charakterystyki ziół, przypraw znajdziemy w niej również przepisy z ich wykorzystaniem. Na ponad 250 stronach opisanych jest pięćdziesiąt przypraw tych znanych i mniej znanych.
I na przykład wspomniane wcześniej oregano (lebiodka pospolita) chroni przed toksynami, jest silnym przeciwutleniaczem. Wzmacnia odporność, działa przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo, przeciwgrzybicznie, przeciwpasożytniczo, antyalergicznie, przeciwzapalnie. Można je stosować na przykład przy nieżytach układu oddechowego, candidzie.
Jest składnikiem dań kuchni greckiej i włoskiej na przykład pizzy.
A po przepisy odsyłam do książki.