Sięgnęłam więc po przepis z mojej pierwszej książki kucharskiej pt. "Kuchnia polska" (rok wyd. 1997). I się udało.
Składniki:
220 g mąki pszennej
220 g mąki żytniej
1 łyżeczka soli
6 dkg drożdży
2 łyżki miodu (ja nie dodawałam)
5 dkg obranych i posiekanych pestek z dyni
3/4 szkl. cieplej wody Mąkę obydwu rodzajów wymieszać, przesiać, dodać sól. Zrobić zagłębienie, wkruszyć drożdże, wlać 3/4 szkl. ciepłej wody, dodać miód. Zmieszać i odstawić pod przykryciem na 15 min. w ciepłe miejsce. Dodać pozostały miód, posiekane pestki dyni, ponownie 3/4 szkl. ciepłej wody i zagnieść gładkie ciasto. Wyrabiać tak długo, aż będzie odchodziło od ręki. Odstawić pod przykryciem na 1/2 godz.
Ciasto wyłożyć na oprószoną mąką stolnicę i podzielić na mniej więcej 12 porcji, uformować z nich bułeczki i ułożyć na oprószonej mąką blasze. Na wierzch naciąć krzyż. Odstawić pod przykryciem na 15 min.
Rozgrzać piecyk do 200 st. C. Bułeczki osmarować ciepłą wodą i przybrać pestkami dyni. Wstawić do piekarnika. Razem z bułeczkami wstawić napełnioną wodą miskę. Bułeczki piec ok. 1/2 godz.
Przepis z książki jak powyżej. W praktyce przeoczyłam jeden akapit, ten mówiący o tym, że należy dodać drugą porcję miodu i wody i pozostawić na 1/2 godz. No i nie dodałam pestek.
Najważniejsze - proporcje mąki, drożdży i wody powinny być takie, aby ciasto odchodziło od ręki, nie kleiło się i żeby nie było czuć drożdży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz