A jak to się zaczęło?
W 1986 roku Carlo Petrini z grupką znajomych pod Schodami Hiszpańskimi w Rzymie zorganizował dużą biesiadę rozdając dania makaronowe. Był to protest przeciwko powstaniu pierwszego we Włoszech Mc Donalda oraz przeciw promowaniu takiego samego jedzenia w każdym miejscu na kuli ziemskiej (a tak na marginesie to obecnie Mc Donaldy są w Rzymie, nie rzucają się tak w oczy jak innych miastach). W taki sposób narodził się ruch Slow Food, który w chwili obecnej zrzesza ok. 100 000 osób w 150 państwach.
Główną ideą ruchu jest zapewnienie każdemu na ziemi prawa i dostępu do dobrego, czystego i sprawiedliwego jedzenia. Promocja lokalnej i sezonowej żywności. Jest to ważne, ze względu na zachowanie bioróżnorodności na ziemi oraz zachowania dziedzictwa kulinarnego.
Ale wróćmy do filmu (którego jeszcze nie widziałam, co by nie było:). Reżyser Stefano Sardo urodził się w Bra (Piemont). W tej samej gminie, w której urodził się Carlo Petrni. Jak o sobie mówi jego cała rodzina była związana z ideą Slow Food (slow food dynasty). W filmie chciał przedstawić ideę w trochę ironiczny sposób, bo ludzie którzy ją tworzą są weseli. Czy mu się to udało? Nie wiem - filmu jeszcze nie widziałam, ale sądząc z trialera chyba tak.
Oto on w wersji włoskiej (rozpływam się jak słyszę "mangiamo":)
oraz pod linkiem TU z napisami w jęz. angielskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz