niedziela, 22 grudnia 2013

Panettone - Wesołych Świąt / Buon Natale!

Do tej babki zabierałam się dość długo ze względu na długi czas wyrastania. Ale przyszły Święta Bożego Narodzenia i czas się znalazł i okazja. Bo Panettone to włoskie ciasto Bożonarodzeniowe. Przepis zaczerpnęłam z bloga Modern Taste. W smaku wyraźnie wyczuwa się skórkę pomarańczy, cytryny i rodzynki. Świetnie komponuje się ze szklanką ciepłego mleka.
Samo przygotowanie nie jest trudne, jedynie czas wyrastania może odstraszać. Dodatkowo uroku ciastu dodaje jego charakterystyczny kształt. Użyłam oryginalnej formy do Panettone o średnicy 15 cm. Okazała się trochę za mała, bo ciasto aż uciekało z niej i musiałam skrócić czas wyrastania. Można też użyć normalnej tortownicy.

Składniki:
3 jajka
5 łyżek masła w temperaturze pokojowej
7 g drożdży instant
460 g mąki
100 g cukru
50 g mleka
50 g wody
skórka otarta z 1 pomarańczy
skórka otarta z 1 cytryny
1 łyżka ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka soli
90 g rodzynek
80 g kandyzowanej skórki pomarańczowej

Na początku mieszamy wodę z mlekiem i podgrzewamy do temp. ok. 45 st. C. Następnie przelewamy do większej miseczki i na wierzch wsypujemy suche drożdże. Nie mieszamy, czekamy ok. 3 min. następnie dodajemy 3 łyżki mąki, łyżkę cukru. Wszystko mieszamy, do połączenia skłaników. Pozostawiamy w ciepłym miejscu pod przykryciem na ok. 30 min.

Po 30 min. jajka ucieramy z cukrem, ekstraktem waniliowym oraz otartą skórką z pomarańczy i cytryny. Dodajemy mąkę, sól oraz wyrośnięte drożdże. Gdy ciasto stanie się gęste wyrabiamy mikserem lub ręcznie. Dodajemy masło. Chwilę wyrabiamy i dodajemy kandyzowaną skórkę z pomarańczy i rodzynki. Wyrabiamy krótko i przekładamy do miski wysmarowanej olejem. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 2 - 3 godziny (u mnie stało 2 godziny).

Po wyrośnięciu ciasta wyrabiamy je chwile i przekładamy do formy. Wierzch smarujemy rozpuszczonym masłem. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 2 godziny (powinno podwoić objętość). Należy pilnować, aby ciasto nie wypłynęło - powinno dochodzić do końca formy. Później, podczas pieczenia jeszcze trochę podrośnie.

Pieczmy ok. 30 - 40 min. w temp. 180 st. C do uzyskania ładnego złocistego koloru.

Panettone

_______________________


I to ostatni przepis przed świętami - w związku z tym życzę zdrowych, smakowitych Świąt Bożego Narodzenia - Buon Natale!

sobota, 21 grudnia 2013

Kaszotto wg Małgorzaty Szumowskiej

W ostatnim numerze Magazynu Smak ukazał się wywiad z Małgorzatą Szumowską, jedną z ciekawszych polskich reżyserek, w którym to opowiada o swoich kulinarnych wspomnieniach oraz obecnych preferencjach. Jedną z nich jest kaszotto z różnymi dodatkami. Pani Małgorzata podała składniki, ale nie konkretny przepis, także to co jest poniżej jest to moja interpretacja. Smakuje ciekawie, głównie ze względu na połączenie kminku ze skórką z cytryny.

Składniki:
100 g karzy jęczmiennej
200 ml wywaru z kurczaka (może też być warzywny)
suszone pomidory w oleju
kminek
ok. 100 g sera feta
otarta skórka z jednej cytryny
świeże oregano
łyżka oliwy z oliwek

Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek i wsypujemy kaszę. Chwilę prażymy, uważając aby się nie przypaliła. Stopniowo wlewamy wywar z kurczaka (np. po jednej chochli), gdy kasza wchłonie wywar dolewamy kolejną porcję. Na drugiej patelni smażymy kminek. Suszone pomidory kroimy w kostkę, ser feta również. Na koniec dodajemy startą skórkę z cytryny oraz pozostałe składniki. Mieszamy. Posypujemy świeżym oregano.

Smacznego!

Kaszotto wg Małgorzaty Szumowskiej

piątek, 20 grudnia 2013

Filmowo - Czy naprawdę czekolada ma słodki smak?

Na 5. Kuchnia + food film fest w bloku filmowym Społeczeństwo  był wyświetlany film pt. Gorzki smak czekolady. Ok. 45 min. dokument opowiadał o kulisach pozyskiwania ziarna kakaowca do produkcji czekolady.  
W 2010 roku śledztwo dziennikarskie wykazało, że na plantacjach kakaowca (surowca do produkcji czekolady) dochodzi do handlu ludźmi, zaś wśród pracowników są dzieci. Po projekcji materiału główni producenci czekolady zapowiedzieli zmiany. Postanowili zająć się problemem, zadbać, o to aby dzieci chodziły do szkoły, a nie pracowały. Utworzona została organizacja International Cocoa Initiative, która miała tego dopilnować. W filmie Gorzki smak czekolady, reżyser Miki Mistrati postanawia sprawdzić, czy od tamtego czasu coś się zmieniło.
W pierwszej kolejności reżyser próbował skontaktować się z głównymi producentami czekolady, aby dowiedzieć się jak zmieniło się ich podejście do produkcji surowca. Niestety nie udało mu się to. Nikt nie chciał z nim rozmawiać. Korporacje obrały strategie milczenia. Miki Mistrati ubiegał się o wizę na Wybrzeże Kości Słoniowej, skąd pochodzi większość kakaowca. Niestety bezskutecznie. Nie miał listu polecającego od żadnego koncernu. W efekcie znalazł miejscowego dziennikarza, który na miejscu sprawdzał jak wygląda praca na plantacjach kakaowca oraz czy obietnice złożone przez koncerny producentów zostały spełnione. Dziennikarz odwiedził parę szkół, które miały być zmodernizowane. Projekt zakładał również budowę nowych klas. Niestety praktycznie nic się nie zmieniło. Jeden pawilon szkoły, która później została pokazana w materiale promocyjnym koncernów był wybudowany, ale sama szkoła nie została wyremontowana.
Reporter odwiedził również plantacje kakaowca, aby sprawdzić, czy  pracują tam dzieci. Spotkał młodocianych pracowników posługujących się ostrym narzędziem - maczetą. Nadzorca pracowników zapytany dlaczego młody chłopak łuskający ziarna kakaowca nie jest w szkole powiedział, że nauczyciel jest chory.
Po realizacji materiału reżyser zaproponował spotkanie producentom czekolady.  Tym razem nie został zlekceważony. Pracownicy koncernów oglądając materiał filmowy wydawali się być zaskoczeni. Obiecali, że sprawdzą w jaki sposób powołana organizacja wywiązuje się ze swoich zadań.
Czy w efekcie koncerny zajmą się problemem? Reżyser obiecał, że będzie to co jakiś czas sprawdzał.
Kadr z filmu, źródło: www.kuchniaplus.pl/fff

Po filmie reżyser opowiadał o kulisach produkcji oraz odpowiadał na pytania widzów. Zapytany skąd się wziął pomysł na film powiedział, że pewnego razu przy dokonywaniu zakupów zadał sobie pytanie dlaczego jedna z czekolad ma znak Trade Fair a inna nie, i tak się narodził pomysł na film.
Padło też pytanie od młodego chłopaka ile kosztuje dziecko? „Dla białego cena jest wyższa 230 euro z transportem na Wybrzeże Kości Słoniowej. Jest to kwota jednokrotna” – odpowiedział reżyser.
Spotkanie z reżyserem Miki Mistrati (pośrodku)

środa, 18 grudnia 2013

Pierogi z mąki żytniej z kapustą i z grzybami

Niby nic takiego, zwyczajowa i zwyczajna potrawa Bożonarodzeniowa, ale w trochę innym wydaniu. Tą "innością" jest ciasto, które przygotowałam z mąki żytniej chlebowej typ 720. Nie dodawałam mąki pszennej. Ciasto na pierogi przygotowałam na bazie przepisu na ciasto makaronowe.

Składniki na ciasto:
100 g mąki i trochę do posypania stolnicy
1 jajko
1 łyżeczka oliwy z oliwek

Mieszamy mąkę z jajkiem i oliwą, na początku widelcem, a gdy składnik się połączą wyrabiamy ciasto ręką. Ciasto powinno być gładkie i jednolite. Jeżeli mamy czas to możemy odłożyć do lodówki na ok. 30 min. by odpoczęło.

Farsz:
garść grzybów suszonych - użyłam borowików i podgrzybków
kiszona kapusta
1 mała cebula
sól, pieprze
1 łyża masła klarowanego

Grzyby zalewamy gorącą wodą i pozostawiamy na noc. Kiszoną kapustę (dwie garście) kroimy drobno. Cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na klarowanym maśle. Grzyby i kapustę gotujemy w wodzie po moczeniu grzybów. Dodajemy cebulę. Solimy i pieprzymy do smaku. Gotujemy chwilę. Odstawimy do wystygnięcia.

Ciasto rozwałkowujemy na bardzo cienko. Wykrawamy kółka. Kładziemy farsz na środek i dociskamy brzegi.

Możemy zamrozić, wtedy układamy każdy z pierogów oddzielnie, tak by się nie posklejały. Gotujemy ok. 10 min.

Możemy podać z podsmażoną na maśle cebulą pokrojoną w kosteczkę.

Smacznego!

Pierogi z mąki żytniej z kapustą i z grzybami

Pierogi z mąki żytniej z kapustą i z grzybami

piątek, 13 grudnia 2013

Owsiane ciasteczka na piernikową nutę

Eksperymentów z mąki, płatków owsianych ciąg dalszy. Tym razem coś ze smakiem piernika. Szczególnie dla tych, którym tradycyjne pierniki się przejadły. Ciasteczka są zadziwiająco kruche. Można użyć mąki owsianej lub drobnych płatków owsianych.

Składniki:
80 g masła
4 łyżki miodu
2 łyżeczki przypraw do piernika
1 łyżeczka kawy
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 szkl. drobnych płatków owsianych lub mąki owsianej

Masło, miód rozpuszczamy w rondelku. W misce mieszamy płatki owsiane/mąkę owsianą przyprawę do piernika, kawę, cynamon, sodę oczyszczoną. Do suchych składników dodajemy mokre. Mieszamy do momentu, aż powstanie gładka masa. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C. Na pergaminie formujemy ciasteczka. Dobrze, aby wszystkie były o takiej samej grubości. Pieczemy ok. 10 min.

Smacznego!

Owsiane ciasteczka na piernikową nutę

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Naleśnik - placek z mąki owsianej

Ostatnio coraz więcej osób przechodzi na dietę bezglutenową. Niektórzy podążają za modą, dla innych jest to konieczność. Więc dziś coś na wzór naleśnika - chociaż do naleśnika mu trochę, bo jest o wiele grubszy, ale smaczny i pożywny.

Składniki:
1 jajko
1 łyżka brązowego cukru
1/2 szkl. mleka
ok. 1 szkl. drobno zmielonych płatków owsianych

Jajko mieszamy z cukrem, dodajemy mleka. Mieszamy. Dosypujemy zmielone płatki owsiane. Masa powinna być dosyć gęsta, nie lejąca jak na naleśniki. Wykładamy na patelnię i rozprowadzamy. Warstwa ciasta powinna być dosyć gruba ok. 3mm.
Pieczemy z obu stron. Podajemy np. z duszonymi jabłkami z pomarańczą, imbirem i cynamonem.

Smacznego!

Naleśniki z mąki owsianej

sobota, 7 grudnia 2013

"Farmer i jego Książę" reż. Bertram Verhaag

Około 30 lat temu Książę Karol postanowił, że założy gospodarstwo ekologiczne. Wielu nazwało to fanaberią przyszłego monarchy, jednakże jak się z czasem okazało był to starannie przemyślany plan. I o tym właśnie opowiada film dokumentalny Bertrama Varhaaga "Farmer i jego Książę", który miał swoją premierę drugiego dnia festiwalu Kuchnia Food Film Fest.
Głównym bohaterem jest farmer - David Wilson. Gdy zjawił się u Księcia Karola ok. 30 lat temu nie miał pojęcia o rolnictwie ekologicznym, chociaż na rozmowie kwalifikacyjnej się do tego nie przyznał. Bo jak mówi "Kto się przyznaje na rozmowie kwalifikacyjnej, że czegoś nie wie"?
Na początku gospodarstwo obejmowało 311 ha, z czasem rozrosło się do 760 ha. Od początku założono, że będzie przynosiło zyski np. ze sprzedaży warzyw. Miało być swoistym eksperymentem, pokazaniem, że można inaczej gospodarwować ziemią. Książę Karol, który pojawia się w paru scenach mówi o tym, jak ważna jest ziemia. Jak intensywne rolnictwo zubożyło jej jakość i jak rolnictwo ekologiczne, odpowiednie uprawy, pozwalają ją "ożywić".
Ważną działalnością Panów jest edukacja. Na farmę przyjeżdżają wycieczki, aby uczyć się jak prowadzić gospodarstwo ekologiczne, a David Wilson ma się czym dzielić. Przez te dziesiąt lat eksperymentując m.in. z różnymi uprawami zdobył duże doświadczenie.

Film ogląda się przyjemnie. Widoki wyciszają, bohaterowie zarażają pasją do idei rolnictwa ekologicznego, "opieki" nad ziemią. Cała historia nie służy wystawieniu "laurki" Księciu, tylko prezentacji idei, w które on i jego Farmer wierzą.

Po projekcji odbyło się spotkanie z reżyserem Bertramem Varhagiem, który opowiedział o kulisach powstawania filmu. A było trudno z powodu .... biura prasowego Rodziny Królewskiej, z którym to należało wszystko uzgadniać. Załatwianie, uzgadnianie zajęło łącznie 5 lat, z czego z Księciem Karolem ekipa spotkała się jedynie na pół godziny, zaś na nagranie materiału miała 14 dni. W filmie starano się pokazać wszystkie pory roku oraz z tym związane zmiany na farmie. W Warszawie była premiera filmu.

I na koniec parę słów o reżyserze. Bertram Varhaag robi filmy już od 30 lat. Filmy poruszają tematykę ochrony środowiska - GMO, rolnictwo ekologiczne. Jakiś czas temu nakręcił nawet film o polskich rolnikach z miejscowości Juchowo hodujących krowy, które żyją po 15 lat.
Więcej na temat reżysera i jego filmów możemy przeczytać na www.denkmalfilm.tv.

Źródło: www.kuchniaplus.pl/fff

Źródło: www.kuchniaplus.pl/fff

czwartek, 5 grudnia 2013

Suszony schab i inne świąteczne pyszności

"Christmas is coming" jak mówi amerykańska kolęda. Czas odkurzać zeszłoroczne przepisy i wynajdywać coś nowego.

Dziś odświeżanie. Na poczatek schab suszony. Jego "dojrzewanie" trwa ok. 3 tyg., więc akurat będzie na święta.

Suszony schab

Kuta



Piernik



Kulebiak



Pierniczki Basi



I coś fajnego - piernik z Yorkshire



Wesołych przygotowań!

poniedziałek, 25 listopada 2013

Soczyste Kino, czyli kuchnia+ food film fest 5.

W miniony weekend w czterech miastach Polski Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu odbył się po raz piąty Food film fest. Organizatorzy podzielili filmy na trzy dni tematyczne, tj. w piątek - Kultura kulinarna, w sobotę - Społeczeństwo i w niedzielę Smakosze. Łącznie można było obejrzeć 12 filmów. Pokazom filmowym towarzyszyły dodatkowe atrakcje takie jak warsztaty kulinarne dla dzieci, filmowa kolacja i filmowe śniadanie.

Więcej znajdziecie na www.kuchniaplus.pl/fff

Kino Kultura, Warszawa, dzień drugi



sobota, 23 listopada 2013

Rzymskie bułeczki

Drożdżowego ciasta w taki sposób jeszcze chyba nigdy nie robiłam. Bez tłuszczu, z długim czasem wyrastania i wyrabiania, podzielone na etapy. Bułeczki wyszły nie za słodkie, z bakaliami. W pierwotnym przepisie, który zaczerpnęłam ze strony Kwestia Smaku, jako dodatek użyto orzeszków pinii, ja dodałam pestki ze słonecznika.

Składniki:
130 g rodzynek
400 g mąki
3 jaja
1 opakowanie drożdży instant (7g)
4 łyżki oliwy
sól
80 g cukru (dałam brązowy)
80 g kandyzowanej skórki z pomarańczy
80 g pestek ze słonecznika (pierwotnie – orzeszków pinii)

Rodzynki moczymy w ciepłej wodzie ok. 20 min. Mąkę przesiewamy, dodajemy dwa jajka i mieszamy na początku widelcem, później wyrabiamy ręką. Dodajemy drożdże, 2 łyżki oliwy i szczyptę soli. Wszystko łączymy ze sobą wyrabiając ok. 15 min., aż ciasto będzie gładkie i lśniące. W razie potrzeby możemy dodać ciepłej wody. Formujemy kulkę, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny.
Gdy ciasto wyroście dodajemy rodzynki wcześniej osuszone na papierowym ręczniku, jajko, 2 łyżki oliwy, cukier i skórkę pomarańczy. Składniki wgniatamy w ciasto (ok. 15 min.), jeżeli zaistnieje taka potrzeba to możemy dodać trochę ciepłej wody.
Formujemy podłużne bułeczki i układamy w odstępach na papierze do pieczenia. Przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia na 6 godz. (podobno czas można skrócić do 1 godz., u mnie było to więcej niż 6 godz. - późnym wieczorem zagniotłam ciasto, a rano, na śniadanie upiekłam bułeczki).
Pieczemy ok. 20 min. w temperaturze 180 st. 

Smacznego!

Rzymskie bułeczki



wtorek, 12 listopada 2013

Krem z buraków, czyli zupa buraczkowa inaczej

Zupa buraczkowa się znudziała, więc przerobiłam ją na krem. Doprawiłam na włoską nutę, posypałam grzankami i wyszedł wyborny, ciepły posiłek. Sekret smaku tkwi w warzywach. Oprócz buraków w wywarze była marchew, ziemniaki, kawałek pietruszki i selera. Wszystko ugotowane i zblendowane.
Polecam!

Krem z buraków



























Smacznego!





sobota, 9 listopada 2013

Toskański makaron pici

Pici - typowego toskańskiego makaronu będąc we Włoszech nie jadłam, niestety. Dlatego także, nie mam punktu odniesienia. Od jakiegoś czasu korciło mnie by go zrobić. Przepis znalazłam w książce Jakie Olivera. Sam proces przygotowania jest, delikatnie powiedziawszy, mozolny, ale ciekawość zaspokojona. Niestety ciasto nie wyszło mi elastyczne, myślę że przyczyną tego jest to, że użyłam mąki orkiszowej zamiast pszennej. Makaron jest smaczny, zwłaszcza z sosem z pomidorów.

Składniki:
500 g mąki pszennej (użyłam orkiszowej)
ok. 200 ml wody

W misce mieszamy mąkę z taką ilością wody, by ciasto było zwarte. Następnie wykładamy ciasto na stolnicę i wyrabiamy ok. 10 min., aż będzie gładkie i elastyczne (mi ciasto wyszło gładkie, ale mało elastyczne, przy robieniu pici rozwarstwiło się, chyba winna jest tu mąka orkiszowa). Na koniec ciasto owijamy folią i wkładamy do lodówki na ok. 30 min.
Po wyjęciu z lodówki odrywamy kulkę wielkości pomarańczy i na stolnicy posypanej mąką toczymy wałeczek o grubości 2 cm. Dzielimy go na kawałki o długości 3 cm.
Bierzemy patyczek, taki do szaszłyków, końcówkę wciskamy do połowy grubości ciasta i wokół patyczka, koniuszkami palców, toczymy kluskę. Powinniśmy otrzymać bardzo cieńką mkaronową rurkę z patyczkiem w środku. Ostrożnie wyciągamy patyczek obracając go w trakcie wyciągania. Czynność powtarzmy. Makraon pozostawiamy do przeschnięcia.
Gotujemy w osolonej, wrzącej wodzie ok. 10 - 15 min., do momentu aż będzie all dente.





sobota, 26 października 2013

Pasta fresca z dzikiem

Nie mogłam się powstrzymać. Z okazji wczorajszego Światowego Dnia Makaronu jeszcze jedno kulinarne (jedynie fotograficzne) wspomnienie z Włoch - pasta fresca z dzikiem. Przepisu nie mam, sama nie robiłam jeszcze. Jeszcze...:) Smak pamiętam do tej pory.

A poniżej zdjęcie.

Pasta fresca z dzikiem

piątek, 25 października 2013

Tagliatelle i Światowy Dzień Makaronu

Dziś Światowy Dzień Makaronu!!! Viva la pasta!

Ostatnie doniesienia z Włoch mówią, że Włosi jedzą coraz mniej pasty (makaronu). Trudno w to uwierzyć, bo pasta nadal stanowi podstawę posiłku.
Będąc w Neapolu, gdy słońce paliło, a siły słabły od neapolitańczyka usłyszałam pytanie, czy jadłam dziś pastę? Opowiedziałam, że nie. On na to - pamiętaj, że przyjemniej raz dziennie trzeba zjeść porządną porcję pasty. Ona daje siły na cały dzień. I coś w tym rzeczywiście jest.

Najlepsza pasta to ta przyrządzona samodzielnie. Ale na rynku polskim można też kupić dobre gatunki makaronów np. zbożowe. Odmian makaronu są dziesiątki, kształtów, smaków, kolorów. Sposobów przygotowania parę. Oto jeden z nich – świeży Makaron jajeczny – tagliatelle.

Składniki:
1 jajko
100 g mąki

Mąkę i jaja łączymy ze sobą za pomocą widelca. Następnie wyrabiamy ręcznie do momentu, gdy ciasto będzie gładkie i elastyczne. Zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na 30 min.
Następnie rozwałkowujemy jak najcieniej. Pozostawiamy do wysuszenia. Po ok. 2 godz. składamy parokrotnie i tniemy w pasy o szerokości ok. 1 cm.

Tagliatelle - pasta fresca


A oto inne moje makaronowe propozycje:


Rolada makaronowa z dynią szpinakiem i serem ricotta
Ravioli ze szpinakiem

















Lasagne z warzywami

niedziela, 20 października 2013

na deser .... tiramisu

Można by rzec klasyka włoskich deserów. Smaczny, szybki w przygotowaniu. Połączenie dosłownie paru składników, a mianowicie jaj, serka mascarpone, podłużnych biszkoptów oraz kawy. Można dodać również likier np. amaretto.
Większość przepisów sugeruje użycia kawy rozpuszczanej. U mnie jest to kawa zaparzona w kawiarce, jest bardziej esencjonalna. 
Deser podajemy schłodzony. 

Samo słowo tirami sù oznacza "poderwij mnie". Czy za sprawą tego deseru to się uda? Może warto sprawdzić.


Tiramisu
Składniki:
30 dag podłużnych biszkoptów
50 g serka mascarpone
4 jajka
4 łyżki bardzo drobnego cukru
ok. 1/2 szkl. zaparzonej kawy
alkohol, np. likier amaretto
kakao

Zaparzamy kawę, do której dodajemy alkohol. Żółtaka ucieramy z 3 łyżkami cukru. Dodajemy serek mascarpone. Łączymy z żółtkami na początku za pomocą łyżki, następnie miksera. 
Białka ubijamy ze szczyptą soli. Jak piana będzie sztywna dodajemy łyżkę cukru i jeszcze chwilę ubijamy. Do żółtek z serkiem mascarpone dodajemy białka. Mieszamy łyżką. Przygotowujemy naczynie najlepiej szklane, przezroczyste (będzie widać warstwy). 
Biszkopty górną warstwą zanurzamy na chwilę w kawie i układamy w naczyniu. Na biszkopty kładziemy warstwę kremu, następnie biszkopty i kolejną warstwę kremu. Na koniec posypujemy kakao.
Chłodzimy w lodówce przez ok. 5 godzin.



Ps. Będąc w Cortonie spróbowałam tamtejszego tiramisu. Wizualnie wyglądało niezbyt atrakcyjnie, smakowo rewelacja. Zdjęcie poniżej.


Cortonieńskie tiramisu

niedziela, 13 października 2013

Rolada makaronowa z dynią, szpinakiem i serem ricotta

Makaron jest podstawą kuchni włoskiej. I tyle!
Wprawdzie włoszką nie jestem, ale wolę go niż ziemniaki. Przygotowuję go na różne sposoby, najczęściej z sosem pomidorowym lub oliwą z oliwek, bazylią i parmezanem. Bardzo proste, szybkie dania, ale też bardzo smaczne.
Roladę makaranową wypatrzyłam w książce Jamie Olivera. Jest pracochłonna, ponieważ każdy ze składników wymaga wcześniejszego odpowiedniego przygotowania. Ale efekt jest imponujący! Polecam jako danie główne.
Do przygotowania rolady potrzebujemy świeżego makaronu, upieczonej dyni i smażonego szpinaku. A na koniec wszystko ładnie zwijamy.

Składniki:
ok. 300 g świeżego makaronu jajecznego (z 4 jaj i 400 g mąki pszennej)

1/2 małej dyni
oliwa z oliwek
1 łyżeczka nasion z kolendry
1 łyżeczka nasion kopru włoskiego
1/2 suszonej papryczki chilli

sól, pieprz, gałka muszkatałowa
1 ząbek czosnku
400 g świeżego szpinaku
2 łyżki masła 

70 g sera ricotta
25 g startego parmezanu

Makaron.  Łączymy ze sobą mąkę i jaja, na początku za pomocą widelca, później wyrabiamy ręcznie. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne. Po wyrobieni zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na 30 min.
Dynia. Tniemy na większe kawałki, smarujemy oliwą, oprószamy rozgniecionymi w moździerzu przyprawami. Wkładamy do naczynia żaroodpornego lub blaszki, przykrywamy wilgotnym papierem do pieczenia. Pieczemy  w piekarniku  30 min. w temp. 220 st. C. Następnie zdejmujemy papier i pieczemy jeszcze 15 min.
Szpinak. Na patelni lub w rondlu rozgrzewamy oliwę z oliwek. Wrzucamy pokrojony w plasterki czosnek, pozostawiamy na ok. 20 s. Dodajemy szpinak. Mieszamy. Jak zmniejszy swoją objętość dodajemy 2 łyżki masła, gałkę musztatołową do smaku. Dusimy, aż cała woda wyparuje, przyprawiamy do smaku.

Rozwałkowujemy ciasto, tak by miało grubość ok. 3 mm i było wielkości ścierki kuchennej. Po rozwałkowaniu kładziemy na czystej ścierce kuchennej.
Dynię układamy wzdłuż dłuższego brzegu. Pozostałą część ciasta posypujemy równomiernie szpinakiem, pokruszoną ricottą i starkowanym parmezanem, pozostawiamy rant 5 cm, który zwilżamy wodą. A następnie zwijamy wszystko, jak roladę biszkoptową, pomagając sobie ścierką. Na koniec owijamy wszystko ścierką, na końcach związujemy sznurkiem, tak by kształtem przypominała kiełbasę. 
Wkładamy roladę do garnka z osolonym wrzątkiem. Obciążamy np. talerzem i gotujemy na małym gazie ok. 25 min.

Ps. Musiałam roladę podzielić na dwie części, bo nie mieściła się do garnka.

Smacznego!






niedziela, 6 października 2013

... a na przekąskę sycylijskie Arancini

Pomysł na przygotowanie tej przekąski zrodził się w trakcie czytania książki "Tak i na ziemi" Davide Enia. Książka w prawdzie nie jest książką z przepisami, tylko historią trzech pokoleń rodziny bokserów, ale jak to często bywa w książkach włoskich pisarzy pojawiają się wątki kulinarne. W tym przypadku główny bohater - Davidu miał dziadka kucharza, który nauczył go przyrządzania przekąski Arancini.
Arancini są to faszerowane kulki ryżowe smażone w panierce z bułki tartej. Mogą być nadziane m.in. serem, ragu, sosem pomidorowym, mozzarellą, groszkiem. Są typową potrawą kuchni sycylijskiej. 
Na święto Świętej Łucji (13 grudnia) w kawiarniach można kupić arancini ze słodkim nadzieniem z posypką cukrową. Nazwa potrawy pochodzi od słowa "arancia" (wł.) - pomarańcza, do której przekąska jest podobna.


Moje arancini nadziałam serem korycińskim z ziołami.

Składniki:
400 g ryżu na risotto, np. arborio
2 jajka
garść startego parmezanu
bułka tarta
mąka
100 g sera korycińskiego
sól
szczypta szafranu

Gotujemy ryż w osolonej wodzie. Do 1/4 szklanki wody dodajemy szczyptę szafranu. Gdy ryż będzie gotowy dodajemy wodę z szafranem, jedno roztrzepane jajko, garść startego parmezanu. Wszystko mieszamy i pozostawiamy do ostygnięcia. Ser koryciński kroimy w drobną kosteczkę. 
Następnie ryż nakładamy na dłoń, spłaszczamy i robimy zagłębienie, do którego wkładamy kostki sera i nakrywamy drugą warstwą ryżu. Formujemy kuli wielkości małej pomarańczy. Najpierw obtaczamy je w mące, następnie w roztrzepanym, posolonym jajku, a na koniec w mące tartej. Smażymy na głębokim tłuszczu, aż będą złote.

Smacznego! 

Arancini


czwartek, 26 września 2013

Frittata z cukinią i marchewką

Po lekturze książki „Zielona Toskania” postanowiłam sięgnąć po wcześniejszą książkę autorki
Aleksandry Seghi „Słodkie pieczone kasztany. Toskańskie opowieści ze smakiem” (wyd. 2012 r.). Autorka poprzez swoje prywatne doświadczenia pokazuje życie w słonecznej Italii. Rozpoczyna od opisania pierwszych wyjazdów do Włoch, nauce we florenckiej szkole językowej, kursie gotowania, w którym brała udział. Opisuje zwyczaje związane z byciem narzeczoną Włocha, włoskim Dniem Kobiet. Dużą część poświęca kuchni toskańskiej. Podaje przepisy na proste dania, np. z fasoli, pomidorów, karczochów, czy też tytułowych kasztanów.
Książka jest napisana łatwym językiem, szybko się ją czyta. W tekst wklejone są ciekawostki, dobre rady w stylu „Pizza pieczona w domu będzie równie smaczna jak ta przyrządzona w piecu drzewnym, jeśli blachę posypie się cienką warstwą mąki, zamiast smarować ją oliwą”.
„Słodkie pieczone kasztany...” powinny zainteresować wszystkich, którzy lubią kuchnię włoską i włoskie klimaty. Książka może pomóc zrozumieć czytelnikowi zwyczaje panujące we Włoszech.

Jeden z przepisów z książki zainspirował mnie do przygotowania łatwego dania - frittaty z cukinią i marchewką.

Frittata z cukinią i marchewką
1 cukinia średniej wielkości
1 marchewka
1 ząbek czosnku
2 łyżki oliwy z oliwek
3 jajka
sól, pieprz
nać pietruszki

Cukinię i marchewkę tarkujemy na tarce o dużych oczkach. Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek, wrzucamy rozgnieciony czosnek. Smażywmy chwilę. Dorzucamy starkowane warzywa i solimy. Smażywmy do momentu, aż warzywa staną się miękkie. W misce roztrzepujemy jajka, solimy, pieprzymy, dodajemy posiekaną nać pietruszki. Tak przygotowaną masę wylewamy na warzywa i przykrywamy. Pozostawiamy na małym gazie do momentu ścięcia jaj.

Smacznego!

Frittata z cukinią i marchewką

piątek, 19 lipca 2013

"Zielona Toskania" i przepis na Ciecierzycę po toskańsku wg Marcello

Po książkę "Zielona Toskania" sięgnęłam po spotkaniu z jej autorką Aleksandrą Seghi.
Ola przyjechała w niedzielę na Festiwal "Z Natury" by ją promować. Jak się okazało, książka cieszyła się tak dużą popularnością, że rozeszła się dzień wcześniej.W tym miejscu dziękuję Wydawnictwu Mamania za przesłanie egzemplarza.
Do książki przyciągnęła mnie jej część kulinarna. Toskanii w wydaniu eko jeszcze nie znałam. Zasmakowałam w rybolicie, oliwie toskańskiej podawanej z toskańskim chlebem. Piekłam panforte, widziałam jak rzeźniczka przynosi do trattorii w Cortonie mięso na befsztyk po florencku, ale ciast, potraw wegańskich i wegetariańskich nie zasmakowałam. A jak okazało się po degustacji, są wyśmienite.

Ale pokrótce o autorce i samej książce.
Autorka Aleksandra Seghi jest Polką mieszkającą od wielu lat we Włoszech. Jest filolożką włoską, dziennikarką Radia Diffusione Pistoia, autorką bloga Moja Toskania (www.aleksandraseghi.com). "Zielona Toskania" jest jej trzecią książką.

W książce "Zielona Toskania" pokazuje nam życie swojej rodziny i znajomych, którzy tak jak ona zdecydowali się na życie w zgodzie z naturą. Opisuje sposób działania Grupy G.A.S. (Grupy Zakupu Solidarnego na sposób Bio - kojarzy mi się z polskimi kooperatywami spożywczymi), zasady zakupu produktów u ekorolników, ideę i formę organizacji ekotargu "Przywróćmy naturę" w Olmi, pracę poszczególnych ekorolników.

Książka zawiera też szereg wywiadów z osobami, które zdecydowały się na życie w zgodzie z naturą. Rozpoczyna się od wywiadu z mężem autorki, który jest założycielem grupy G.A.S., z Cecilią weganką, zielarką oraz artystką zajmującą się wyrobem świec, wiceprezydentką stowarzyszenia przeznaczonego tylko dla kobiet (czyżby taka włoska Kobieteria?:)). Jest też wywiad z Marileną, która prowadzi sklepik z ekologiczną, dziecięcą odzieżą, z Irene pracującą nad projektem zorganizowania szkoły demokratycznej.
Jest tu mowa o sposobie segregacji śmieci, sklepach ekologicznych. Autorka podaje przykład ekologicznej gminy Caponnori, która planuje do 2020 roku wyeliminować produkcję śmieci.
Te i wiele innych ciekawych, pożytecznych informacji i pomysłów możemy znaleźć w książce.

A wszystko przeplatane przepisami kulinarnymi opatrzonymi w zdjęcia. Naliczyłam ich ok. 20. Są to zarówno przepisy na dania wytrawne, jak i słodkie ciasta i ciasteczka. Są też napoje takie jak mleko migdałowe, czy granita z arbuza. Wszystkie bardzo proste w przygotowaniu, ze składników dostępnych w polskich sklepach.

Pesto z liści rzodkiewki już robiłam, a dziś w ramach dania obiadowego skusiłam się na Ciecierzycę po toskańsku według Marcello (zgodnie z przepisem z książki  "Zielona Toskania" Aleksandry Seghi).

"Składniki:
200 g suchej ciecierzycy
200 ml przecieru pomidorowego
1 łyżka świeżego rozmarynu
5 liści świeżej szałwii
5 łyżek oliwy
sól i pieprz
2 -3 ząbki czosnku

Ciecierzycę moczymy w wodzie przez 12 godzin. Następnie gotujemy ją w osolonej wodzie do miękkości. Na patelnię wlewamy oliwę, podgrzewamy i wrzucamy drobno pokrojone ząbki czosnku. Wlewamy przecier pomidorowy, wsypujemy ugotowaną ciecierzycę, drobno pokrojone listki szałwii oraz rozmaryn. Dusimy na wolnym ogniu przez 20 minut. Kiedy ciecierzyca jest już na talerzu, możemy ją leciutko polać oliwą. Jak to często bywa w przypadku Toskańczyków, danie może być podawane w towarzystwie chleba (w Toskanii bezsolnego)."

Smacznego!

Ciecierzyca po toskańsku według Marcello

poniedziałek, 15 lipca 2013

Smakowe placki ziemniaczane

Czy placki ziemniaczane muszą być nudne? Niekoniecznie! Można je ciekawie doprawić, ale też do podstawowego ciasta ziemniaczanego dodać inne składniki np. suszone pomidory, oliwki według indywidualnego uznania. Jak smakują? Warto spróbować.

Od góry: plaski z warzywami, z suszonymi pomidorami i rozmarynem, z oliwkami
Zrobiłam w trzech wersjach z suszonymi pomidorami i rozmarynem, z oliwkami i z warzywami - fasolką szparagową, marchewką, selerem, cebulą. Najbardziej mi smakowały te z suszonymi pomidorami. Z warzywami są sycące, świetne na letni obiad.

Składniki:
1kg ziemniaków
1 jajko
1 łyżka mąki ziemniaczanej 
sól, pieprz 
olej

6 suszonych pomidorów
1 łyżeczka drobno posiekanego świeżego rozmarynu

15 oliwek

1/2 marchewki
1/4 średniego selera
1/4 cebuli

Ziemniaki tarkujemy, dodajemy jajko, mąkę ziemniaczaną, sól, pieprz.
Masę dzielimy na 3 części. Do pierwszej części dodajemy zblenderowane pomidory oraz rozmaryn. Do drugiej części drobno pokrojone oliwki, zaś do trzeciej części starkowane warzywa. Doprawiamy do smaku i smażymy na oleju.

Smacznego!

niedziela, 7 lipca 2013

Smaki Podlasia

Podlasie przysmakami stoi. I to nie byle jakimi. Serem korycińskim, kiszką, babką ziemniaczaną, potrawami tatarskimi, miodami, nalewkami, chlebami. I to wszystko można było znaleźć w Białostockim Muzeum Wsi na imprezie zatytułowanej Smaki Podlasia
Stoiskom towarzyszyły również pokazy. Największym zainteresowaniem cieszył się rozruch leśnej bimbrowni. I chociaż produktem końcowym był nie bimber, a woda, to sam proces produkcji wzbudzał wiele emocji.
Było też pieczenie sękacza trwające parę godzin. Sękacz piekł się na otwartym ogniu. Wcześniej przygotowany szkielet (walec) był polewany ciastem i obracany cały czas aby ciasto się zapiekło. W ten sposób powstają sęki. Było też tłoczenie oleju z siemienia lnianego na ciepło oraz pokaz wędzenia wędlin. Pani z pochodzenia tatarka robiła na żywo czeburaki na słodko z serem, które można było później spróbować.




Kowal pokazywał swoje rzemiosło.
Kowal
Pani robiąca czeburaki - przysmak kuchni tatarskiej.


Można było kupić wyroby rękodzielnicze - biżuterię, rzeźby z drewna, garnki gliniane.


No i sękacze oczywiście.
Sękacze.

Miody i nalewki.


Przysmaki kuchni tatarskiej z Suchowoli.


Pieczywo litewskie.

Sery korycińskie



Były też występy sceniczne - na zdjęciu kabaret Szpilka.


A tak się robi bimber.


Zebrani czekają na produkt końcowy.




Tłocznie oleju z siemienia lnianego.



Swojska kiełbasa, świeżo uwędzona.


Pieczenie sękacza.